Jako, że ostatnio nie dzieje się ostatnio u nas najlepiej ze sceną 40ki (stąd między innymi moje wchodzenie również w WFB), postanowiłem ostatnio zrobić sobie mini tournee po turniejach lokalnych w innych miejscowosciach (ofc. takich gdzie jest frekwencja minimum 10-12 graczy na turniej, coby sensowne pkt. do ligi zdobywać
). Na razie są to turnieje 40ki ale jak tylko wyjdzie 9 edycja WFB i kupię armię, zacznę i na battlowe lokale jeździć.
A jako, że ostatnio odezwał się w mojej głowie mały troll, to postanowiłem, że będę się z tym wypłakiwał na forum
Zacząłem w ten weekend. Nadarzyła się idealna wręcz okazja - dwa turnieje z rzędu, jeden w sobotę, drugi w niedzielę. Pierwszy w Poznaniu, drugi w Gdyni (z tym drugim było trochę kłopotu, przesuwali terminy by w końcu wrócić do daty początkowej, co zaważyło na tym by się wybrać).
No więc ogarnąłem pociągi, kupiłem (Uwaga! Lokowanie produktu!) Bilet Podróżnika (zajebista sprawa, korzystałem już wielokrotnie, polecam - bulisz 74 zł i masz bilet na wszystkie TLK i IC, ważny od wieczora poprzedającego dzień wolny, do rana 1 dnia roboczego - idealne na wyjazdy turniejowe).
Jako, że po całym tygodniu wstawania o 5.00 rano by zdążyć do pracy, byłem przestawiony na wczesne wstawanie, to w sobotę rano ruszyłem do Poznania.
Moja rozpa na oba turnieje (zrezygnowałem z PG w postaci formacji Cultu ze Skitarii i Knight'em) i zrobiłem sobie pożegnanie ze starymi SMami + Sentinels of Terra:
Flesh Tearers (BA):
Dante,
Sanguinary Priest z Veritasem na motorze, auspexem i combigravem (WARLORD),
5 scoutów ze snajperkami,
2 puste Drop pody z FA,
5 Assaultów z 2 meltami i combi meltą w podzie,
Techmarine z auspexem,
Sentinels of Terra (SM), by centki dostały tank huntera:
Kapitan na motorze, artificerka, tarcza, fist, Eye of Hypnoth (taki lepszy auspex),
10 motorków z 2 gravami, combigravem i meltabombą
2x3 centurioni, w zestawie: wszyscy z rakietami zamiast bolterów, 2 gravcannony i 1 linkowany lascannon.
Do tego oczywiscie Omniscope, a oba składy wrzucone do bladziowych podów.
Dzień 1: Poznań
W Poznaniu zgarnął mnie niejaki Aftar i pojechalismy na miejscówkę. Frekwencja była słaba jak na Poznań (11 osób ze mną).
Pierwsza bitwa!
Rozstawienie Dawn of War, klasyczne 4 znaczniki warte 3 VP na koniec, maelstromy dociągane i realizowane do 3 na turę.
Przeciwnik: Space Wolves, dowodzone przez mega sympatycznego ale niezbyt rozgarniętego (w sensie gry). Ta rozpiska była dosć dziwna, na Champions of Fenris, przy czym koles nie wiedział nawet, że jego TROOPSy nie mają objective Secured a napchał 4 squady Grey Hunterów w Podach.
Runek na motorze,
Iron Priest na wilku,
6 thunderwolfów z tarczami, młotek na sieraku
5 WG z c.plasmami w podzie,
Veneryk z tarczą w podzie,
4x5 GH z meltami w podach,
2 pojedyncze Land speedery (to akurat dobry pomysł, w Wilkach jedna z 2óch najlepszych opcji do robienia maelstromów)
Ja wygrałem wystawienie, rozstawiłem się i oddałem zaczynanie przeciwnikowi, by jego armia dropnęła się pierwsza, a melty i plazmy spadały na moje motory, a nie na centki. Mając 4+ jink i 5+ fnp straciłem tylko 2 motorki. Do tego zrzucił Dreda który tyłek próbował zasłonić Podem.
W tej sytuacji, na start Dredowi spusciłem Assault melty z Techmarinem na zada, podswietliłem auspexem i posłałem dziadka do Valhalli.
Centki spusciłem na znacznik i wygarnąłem ze wszystkiego do Thunderwolfów. Podjechałem do nich motorami, wygarnąłem jeszcze jedną salwę i... skończyło się na 1 wbitej ranie (Łącznie cos ok 20 ran wbiłem, zdając na 3+ oblał 1). Nosz kur**!!!
Ale liczyłem na to, że Dante z Kapitanem i oddział szarżujących motorów z Hate'em z traita lepiej sobie poradzą. A przynajmniej przetrwają w jako takiej kondycji, zrobią H&R i pojadą kasować Speedery i robić maelstromy, zmuszając wilki by za nimi latały, lub rzuciły się na centki tracą ze 2 tury. I co zrobił Overwatch z jednego linkowanego boltera i 5 pistoletów? Oczywiscie, zabił mi 3 motory. Fuuuuu...
Dante rzucił Challenge, 6 ataków na 3+ z rerollem, na 2+ raniąc z AP2 wbił... 1 wounda, oczywiscie zdanego na tarczy. Zwykłe ataki wbiły już z 6-7 ran, ofc. wszystkie Sv zdane. Fist kapitana? Wszystko trafia i rani. Efekt? Oczywiscie żaden. Ataki przeciwnika? Wszystko trafia (na 3+, było ich sporo ale liczyłem się z tym), wszystko rani (żeby było zabawaniej, żadnych rendingów),Sv prawie wszystkie oblane, fnp zdany 1. Został 1 motor, Priest, i Dante. Kapitan z 2+ Sv oczywiscie poległ jak ostatnia ciota.
Młoteczek walnął po Dante wbijając mu 2 rany i Concussive przez co H&R nie zdany i cały misterny plan w pizdu.
W turze oponenta został już tylko Dante na jednym woundzie.
Centki zabiły jeszcze 2 składy GH, po czym ofc. zostały zjedzone przez wilki. Drugie nie wyszły z rezerw aż do 4 tury (przynajmniej skasowały speedery i drop poda wbijając Kill Pointy). 5 Assaultów z furious chargem i ragem i techmarinem, nie potrafiła zabić jednego głupiego Grey Huntera, wszystko poszło w pizdu. Na maelstromach i Killpointach zrobiłem tyle by przeciwnik, nie zrobił maski (podami poblokowałem znaczniki, które przy ich wystawianiu celowo rozmieszczałem po rogach stołu, by przeciwnik si ę nabiegał).
5:15 w tyły, aż usiąsć nie mogłem.
2 Bitwa!
Przeciwnik: Armia na 30 Harlequinach jeżdżąca w raiderach DE, do tego 3x5 reaverów, 3 "Vipery" od Herlawych i nie pamiętam co jeszcze.
Scenariusz relikt, na Hammer and Anvil.
"Wygrałem pierszeństwo, Night Fightu nie ma, jest spoko" - pomyslał faLus.
Ale oczywiscie przeciwnik przejął inicjatywę i jak zwykle się posypały kostki (naszła mnie ochota by je wypierdzielić do smietnika jak wracałem)
Szczegółowego przebiegu bitwy tu nie podam, bo ciężko mi przytoczyć (za dużo się działo) ale na koniec udało mi się odbić Dante'm odbić relikt (który udowodnił, że jest lepszy niż klasyczni smashfuckerzy), zabijając samodzielnie jakies 500+ pkt. w tym najmocniejszy skład Herlawych (upgrade dający każdemu, a było 10 typa, D3 HoW z Siłą 6), i schowałem się nim, z reliktem za impas (niech żyją jumppacki, hip-hip hurrra!!!) poza widok pojazdów naparzających z Shuriken Cannonów i tych Raiderowych pestek z AP2).
Ty razem kapitn pięknie się spysywał jako klatownik, bijacz i ogólny support (Eye of Hypnoth jest zaje****e, 18" podswietlania daje zupełnie inny poziom efektywnosci niż zwykły auspex, pozwala efektywnie unikać niechcianego combatu i zostawia większą swobodę ruchu przy przemieszczaniu jednostek.
Centki w tej potyczce porozrzucałem przy jednej z długich krawędzi stołu, tak by przeciwnik musiał rzucić częsć Herlawych do zabijania centków, w ten sposób wyleliminowałem 2 squady z gry (na piechotę są niegroźni ale jak wejdą w combat, to gniotą, moto-blob ledwo na oparach, przetrwał starcie z 10 Herlawych i to tylko dzięki 2 wielowoundowym modelom z invem i 2+ Sv, straty Herlawych to 2 modele zabite przez Dante).
Z lepszych historii w tej bitwie to np. to, że centki mając 2" do przeciwnika w trudnym terenie 2x spaliły szarżę, oraz naparzanie do raiderów z 2 składów centków z tank hunterem, assaultów z meltami (cele miały jinka zbitego do 4+) i zniszczenie tylko jednego z nich (dopiero w czwartej turze). Żeby było zabawniej, nie miałem problemów z trafianiem i przebijaniem :/
9:11 w plecy, zrobione dzięki utrzymaniu reliktu i Killpoint'om. I znów to uczucie gwałtu
3 Bitwa!
Przeciwnik: White Scars
Smashfucker,
Libra na bike'u (bodaj 1 lvl, okazał się "oszustem", ponoć we wszystkich bitwach wylosował niewidkę
)
Command Squad z gravami i tarczami na motorach z aptekarzem,
5 bike'ów z meltami,
skauci w speeder'ze,
3 grav-centki,
Thunderfire Cannon,
Autocannonowy Drednought,
10 tacticali z meltami w rhinosie,
Stormtalon
Scenariusz: 5 znaczników za 3VP na koniec, rozstawienie: Vanguard Strike, dobieramy karty do tylu ile znaczników kontrolujemy.
Udało się, w końcu wyciągnąłem trait nr 3 ze strategicznych, czytaj: warlord i 3 unity dostają infiltrację.
I po raz 3 wylosowałem zaczynanie, tym razem pech mnie w końcu opuscił i przeciwnik nie przejął. Tak więc wrzuciłem centki do podów, bike'i z kapciem, priestem i Dante wrzuciłem w infiltrację i przeciwnik musiał się rozstawić nie wiedząc gdzie ja to zrobię.
Rozstawiłem się daleko od centków i commandu z indepami, za to miałem blisko do TFC, Dreda, taktycznych w rhino i speeder'a ze scout'ami. Zrzuciłem asfaltów na teren gdzie pod "platformą" stał znacznik i TFC i na bliskim zasięgu, acz z pięterka, dupnąłem stojącego opodal dreda, coby się na nim przypadkiem nie zablokować. Centki zrzuciłem na znacznik przy rogu (osłonięty przed wrażymi centkami i motorami) w którym zaczęły motorki i przerzuciłem do nich Dante, po czym ostrzelałem Rhinosa i Speeder'a żeby przeciwnikowi zostało tylko jedne szybkie objective secured.
Niestety Rhino uparcie ostał się na jednym HP, więc trzeba było dobić dziada z gravgunów na motorach.
Posmyrałem jeszcze scoutów z droppodów i plan zrealizowany.
Jako, że przeciwnik zdawał się nie mieć doswiadczenia w umiejętnym rozstawianiu znaczników, to miał do wyboru: albo rzuci się na moje centki i motory ze wszystkim co ma, albo ruszy drugą stroną stołu w stronę 4 znaczników których pilnowali moi scou'ci ( w tej bitwie osiągnęli mastery lvl 100 w trollingu, zrobili 2 pkt. z maelstromów, kontrolowali na koniec znacznik za 3 pkt. zastrzelili jednego centka i ze 2 motorki
). Wybrał pierwszą opcję, strzelając centkami do moich centków (moje centki i Dante wyparowali mimo soczystego covera), oraz rzucając command na moje motorki, acz mój overwatch pozbawił go 1 modelu i szarża nie wyszła
W swoich turach asfaltami zlazłem na dół i zlikwidowałem TFC z techmarinem, motorkami zabiłem wpierw taktycznych, później scout'ów i zaparkowałem motorami na znaczniku.
Mając kapitana i fnp wiedziałem, że już mnie z niego nie zepchnie (zrzuciwszy 2gie centki rozsmarowałem centki i troopsowe motory przeciwnika, parkując podem na jednym, a centkami na drugim znaczniku). Jego stormtalon wpadł jeszcze na linebreaker i zajął 1 znacznik i było po grze (kontrolowałem 4 z 5, zrobiłem więcej maelstromów i wyfgrałem minimalnie na KP).
17:3 dla mnie i szalony rajd przez miasto (Aftar był samochodem, mój zbawca) na pełnym gazie żeby zdążyć na pociąg odjeżdżający za 10 minut.
Ostatecznie 31pkt z całego turnieju, 6 miejsce na 11 osób, żal i dno (nędzne 9 pkt. do ligi, wyniki jednocyfrowe to dla mnie forma upokorzenia).
Dzień 2: Gdynia
Ketchup zgarnął mnie na miejscówkę z dworca, notabene bardzo fajną wynaleźli, łatwy dojazd, łatwo trafić.
1 Bitwę zagrałem z Ketchup'em (trójkąty, dobierasz ile kontrolujesz, 5 zniaczników za 3 VP), taki mały rewanżyk za ostatniego Fist of Fury, gdzie zrobił na mnie 12:8 latającym cyrkiem.
Tym razem moja rozpa miała jeszcze gorszy anti-aircraft niż wczesniej, Ketchup z kolei miał więcej latania.
Rozpa Ketchupa:
3x Tyrant na standardzie,
3x Crone'a,
2x miny,
1x swarmy
2x Tyranocyte
1x Venomthrope'a
1x Carnifex z Devourerami
I znów udało mi się zacząć, Ketchup nie przejął. I po tej bitwie ostatecznie zrezygnowałem z wypierdzielenia kostek do smietnika, rzuty znów były statystyczne, tak jak w ostatniej bitwie dnia poprzedniego.
1 tura: Zrzut 1 centków na znacznik we własnej strefie rozstawienia, scouci zinfiltrowali się na drugim znaczniku w mojej strefie. Ketchup zrobił kurwidołek latającym cyrkiem z Venomą (ofc. miny i "droppody" w deep'ie, swarmy w rezerwie) więc zrzuciłem mu pod nos asfaltów z Techmarine'em, podswietliłem Venomę i pociągnąłem z melt przerabiając ją na biomasę. Centki wbiły 1 ranę Tyrantowi warlordowi waląc z drugiego końca stołu. Motory z indepami rozciągnąłem w szeroką na pół stołu linię trzymając znacznik kilka cali od krawędzi bocznej stołu gdzie nic nie było a jednoczesnie siedząc gravami i indepami na srodku stołu uniemożliwiwając Tyrkom efektywne palenie i potencjalne zajęcie 4 znaczników, kontrolując 3 z nich i jeden blokując asfaltami. Ketchup zaszarżował Carnifexem na Asfaltów, cyrkiem poleciał w stronę srodka stołu i daknął ze wszystkiego.
No i ta tura trafi do kronik i na scianę chwały. Wyjebał motorom morze ognia, straciłem 1 motor, zdając cos koło 10 fnp. Przyznaję bez bicia, mega fart. Carnifex ofc. nie potrafił wykończyć asfaltów (przeżyły 2 melty i sierak już bez combi), na co Dante który w mojej turze podszedł do niego na 7" (praktycznie w tym momencie byłem w strefie rozstawienia przeciwnika), powiedział "mam dzis dobry dzień, mięsko", a później z całym oddziałem zaszarżował i wbił biednego robala w glebię, aż się stół zatrząsł.
Tymczasem spadły mi 2gie centki i wraz z pierwszymi poszarpały jednego Tyranta i Cronę.
W następnych turach to już było ganianie za lataczami motorami i zestrzeliwanie je z nieba za pomocą gravów.
Najpierw spadł tylko 1 tyrant (acz ten zleciał przez ranę z perila), więc analogicznie dostał salwę z grava i się złożył.
Reszta floty wyleciała za stół (na szczęscie dla tyrków uchowała się Crone'a, 1 pod i mina, więc mógł wrócić w 4 turze z automatu i skupił się na 2gich centkach.
Wyrżnął mi generalnie centki z vectorów aż został 1 sierżant w oddziale z Dante'm (który wczesniej pozostał w tym oddziale, 1sze centki zginęły z vectorów jak za stół wylatywał cyrkiem). Kapeć też odłączył się bike'ów które z priestem pojechały robić maelstromy w mojej strefie (mina zabiła scout'ów) i zarżnąć Tyranocyte'a.
No i ten bohaterski sierżant (po uprzednim oswietleniu przez kapitana jednego z 2 celów) zesztrzelił gravem i rakietą jedną paskudę na ziemię (grounding test oblany i Warlord przeciwnika został na 2 woundach na ziemi), zas Dante na mega farcie z inferno pistola na split fire kulnął szóstkę i 2gi tyrant też spadł zostawszy na 2 woundach. Jako że stały obok siebie, to najpierw kapeć zaszarżował pierwszego, a Dante i Centek zrobiły multiszarżę. Centek zginął w combacie, ale Dante i Kapitan dobili Tyrantów. W tym momencie było po grze.
3 Crone'y nic już nie mogły zrobić, 1 znacznik contestowałem, 3 zajmowałem (Dante jeden, asfalci z kapciem 2gi, a motory 3), Ketchup nie mógł zrobić maelstromów (przez całą grę contestowałem mu motorami tam gdzie trzeba było), podczas gdy ja z nich narobiłem kilka 7 pkt. i minimalnie wygrałem na KP.
17:3 do przodu i rewanż wzięty.
2 Bitwa: Chaos Deamons,
27 płaszczek,
2x3 nurglingi,
Kairos,
4x Heraldzi Tęczy (ofc. książeczka)
Rozpiska tak banalna, że łomatko.
Przeciwnik wylosował sobie niemal wszystko co potrzeba (czytaj: Cursed Earthy, 4+ inv z dywinacji, dużo przyzwań Heraldów, nie miał tylko niewidki na Kairosie
).
Scenariusz to było kradzenie objective secured + znaczniki warte na koniec gry, rozstawienie Dawn of War
I znowu zacząłem od zaczynania, z traita FT wyciągnąłem sobie Hate'a, a ze strategicznych MTC i Stealth w ruinach. A że miałem w deployu jedne ruinki to po ulepszeniu ich z Bolster Defence'a wrzuciłem tam scout'ów by mieli 2+ cover (na wypadek tzeetchowych magicznych pestek). Przeciwnik zostawił jedne płaszczki za impasem z mojej lewej strony stołu, pozostałe 2 squady, w tym jeden z 4 heraldami schował za górką z mojej prawej strony. Nurglingi w deepie a Kairos w zwykłej rezerwie.
Pierwsza tura poszła szybko, zrzuciłem centki z lewej strony stołu na znacznik, asfaltów z techmarine'em z prawej na znacznik (scouci siedzieli w ruince na znaczniku na srodku mojej strefy), podswietliłem jedne płaszczki, i walnąłem z melt i z centkowych rakiet i laski. Zas motorkami z indepami po ruchu boostnąłem się na prawą stronę i otoczyłem asfaltów szczelnym kordonem motorów by nie stracić na nich FB. Połowa jednych płaszczek poszła w piach, zrealizowałem 2 znaczniki na maelstromach i odrzuciłem zabicie 3 unitów w shootingu
Przeciwnik w swojej rzucił książkę, całe swoje lewe skrzydło rzucił na motory i asfaltów (w swoim psychic phase wywalił mi takie dakka że 3bike'i spadły i kordon się rozszczelnił). Jego płaszczki z prawej strony poleciały na maelstromy wraz z tymi uszczuplonymi moim strzelaniem, acz nie zapomniał uraczyć moich asfaltów płaszczkowym przelotem, czym wbił mi FB na techmarinie.
Zabił mi jeszcze 2 motorki w combacie (ani jeden motorek więcej już do końca gry nie zginął), przetrzepał asfaltów do 1 modelu z meltą i skasował asfaltowego poda. Spanikowałem, uciekłem (acz asfalt zdał Ld), a w swojej turze dropnąłem drugie centki, ostrzelałem latające samopas płaszczki, zrobiłem kolejne 2 maelstromy i motoblobem zaszarżowałem płaszczki, nawet wbiłem jedną ranę xD
Tura przeciwnika, zaczął od niezdania książki, wyszedł Kairos którego olałem i jedne nurglingi. Odbiłem kluczowego Cursed Earth'a (acz przeciwnik wezwał sobie jeszcze 2 Heraldów Slanesha) i zacząłem mielić Dantem i Kapitanem. płaszczki z Heraldami Tęczy. Po zredukowaniu tego oddziału do 2 Heraldów i 2 płaszczek zrobiłem H&R i w swojej następnej turze podleciałem już samym kapitanem i Dantem by dokończyć dzieła, motorami ukradłem kolejnego maelstroma, centki zblokowały jedne płaszczki w cc na 2 tury, 2gie płaszczki ostrzeliwałem z daleka. Przeciwnik już do końca gry próbował mi tylko skontestować znaczniki, ja ubiłem jeszcze oba składy nurglingów indepami, dociąłem Zboczonych Heraldów i było już po grze, bowiem z 3ema i 4 płaszczkami na składzie + Kairos nie miał już czym powalczyć
Tak skontestował mi 2 znaczniki i, oba kontrolowalismy po dwa i po podliczeniu maelstromu (gdzie zrobiłem jakies 10 na jego 3) + wygrałem na KP i było 14:6 do przodu.
Bitwa nr 3
Tu się nie ma co rozpisywać, koles grał szarakami i IH na 18 termitach GK, Chapta IH, Grand Master, oddział 3 TFC (to był nowy codex) i 2 skauci IH w plaszczach ze snajperkami. Po 3 turze musiałem lecieć na pociąg, spokojnie założyłbym tablet ale wzięlismy tyle ile wychodziło na ten moment i zrobiłem tylko 14:6. Żeby było zabawniej, mimo że każde moje strzelanie sciągało mu po 1 dużym oddziale, a asfalci już dobierali się do tyłków scout'om, przeciwnik uparcie twierdził, że nie wbiłbym mu maski
Podsumowując grę tą rozpiską - mega fajna, zdaje się, że udało mi się dopiąć w końcu tą koncepcję na ostatni guzik.
Centki Imperial Fistów z rakietami i jedną laską w miejsce grava, to zajebisty build do zagrań taktycznych - nie muszę zrzucać ich blisko przeciwnika, mogą efektywnie prowadzić ogień z dwóch końców stołu zmuszając przeciwnika do rozpraszania sił, a ponadto są solidnym ppancem do dobijania pojazdów i generalnie dużych zabawek. Nie ma też ryzyka, że przeciwnik spierdzieli mi z zasięgu (a szkoda gdy unit za 260 pkt. nie ma czego robić), jak to bywa przy centkach z samymi gravami i bolterami. Dzięki nim strzelająco-combatowy motoblob dostaje mnóstwo wolnego miejsca na działanie. Szkoda, że nie udało mi się zagrać z Eldarami na 2 WK lub chociaż z jedną z armii z IK, toby dopiero była okazja do wyżycia się